poniedziałek, 8 sierpnia 2011

ŁĄŁĄŁĄ Trip

W przedostatni weekend lipca odbyliśmy z K-loudem wycieczkę po Polsce. Na pierwszy ogień poszedł klub Soundbar w Lublinie. O samym klubie słyszeliśmy wiele dobrego i właściwie się nie zawiedliśmy. D3naturat (czyli 1/2 Party Animal) i YSOLOUD?! przywitali nas jak należy, godnie ugościli, a muzycznie na biforze byłem w szoku takiej selekcji. Takie house'y, tech house'y, techno itp że szczena mi opadła i jarałem sie opór. Bardzo polecam zarówno Party Animal jak i YSOLOUD?!, bookować!



Na biforze usłyszeliśmy też numer, który stał się hymnem naszej wyprawy:

Bache-Gabrielsen x Teki Latex from Bache-Gabrielsen on Vimeo.


Czysta wersja bez reklamy została skasowana z YT, wiec wrzucam reklamę, która ogólnie jest zabawna i warta obejrzenia. Na stronie producenta, oprócz zamówienia butelki koniaku, można ściągnąć cały singiel wraz z remixami Das Glow i Panteros 666. Nie mam pojęcia jak smakuje sam koniak Bache, ale jeśli jest tak dobry jak kawałek Zodiak to kupuję to.
Apropos alkoholi- w Lublinie próbowałem pysznego piwa, Trybunalskie Miodowe. Jeśli będziecie mieli okazję skosztować, polecam, a jeśli jedziecie z tamtych stron i chcecie mi zrobić prezent, przywieźcie mi od razu cztery :)

Sam klub mile nas zaskoczył, wyposażenie na najwyższym poziomie, oświetlenie bardzo spoko, no i kibelek na backstage'u. Bądź co bądź, zajebista sprawa. Ludzie jak na sezon ogórkowy też dopisali. Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś zawitamy do Soundbaru.
Nucąc sobie "Sippin' on cognac, girl what's your zodiac?" wsiedliśmy z rana do pociągu i pognaliśmy do Torunia. Zarówno w Lublinie jak i w Toruniu nigdy nie byłem, dlatego zawszę cieszę się, że przy okazji grania mogę zwiedzić nowe miasta. O ile w Lublinie przyjechaliśmy późno i nie było okazji pozwiedzać, tak w Toruniu mieliśmy więcej luzu. Panorama miasta wyglądała zachęcająco. Szybko znaleźliśmy eNeRDe. Klub ten to taka bardziej przestrzeń artystyczna. Zupełna wolność ekspresji objawiała się na każdym kroku. Wśród wystroju jak i ludzi.

Przywitał nas Cebo. Człowiek bardzo pozytywny. Pełen luz, a mimo to konkret w zarządzaniu klubem. Sprzęt, który zastaliśmy nieźle nas zaskoczył, właściwie chodzi o mixer - Allen&Heath Xone 92. Jeden z najdroższych mixerów, jednak dla mnie zupełnie nieporęczny. Cebo dał nam również wskazówki co do noclegu i jedzenia więc ruszyliśmy w miasto jeszcze przed imprezą. Miasto przypominało mi trochę Bratysławę. Piękne.

Kilka fot z imprezy:
K-loud:
Redaktorzy z lokalnej gazety ds informacji imprezowej ładnie zredagowali nasze bio i umieścili nas w gazecie (dalej nie wiem o co chodzi z fusion...)

Pamiętam poranek w hostelu, słońce, pokój w kamienicy na starówce niedaleko rynku, zza okna gwar głównego deptaku i dźwięki gitary klasycznej. Czad, czułem się jak w filmie Ocean's Twelve w scenie gdy Brad Pitt poznaje tą fajną panią z policji i śmigają sobie po mieście Do pociągu było trochę czasu więc zaopatrzywszy się w wodę i aparat zacząłem dogłębne zwiedzanie. Hitem był dla mnie daszek kamienicy na rynku na którym znajdował się mały taras i jaccuzzi:
Poniżej pare podobnych miejsc do Bratysławy. Wisła niczym Dunaj:

 Rzut na dachy miasta i na most nad Wisłą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz